Miał być przewrót, skończyło się na udzieleniu wotum zaufania

Opublikowano:
Autor:

Miał być przewrót, skończyło się na udzieleniu wotum zaufania - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Rolnictwo

Planowano protest, podczas którego prezes gostyńskiej spółdzielni mleczarskiej miał być „wywieziony na taczce” po walnym zgromadzeniu. Otrzymał jednak absolutorium. Ponad połowa rolników - delegatów, którzy są udziałowcami zakładu, zaufała szefującemu zarządowi.

Do obalenia prezesa Grzegorza Grzeszkowiaka rolnicy chcieli wykorzystać walne zgromadzenie członków - posiedzenie delegatów zakładu, na którym udzielane jest absolutorium prezesowi i zarządowi.

Akcja ruszyła

- Wybieramy się pod salę przy spółdzielni mleczarskiej, gdzie ma odbyć się walne zgromadzenie delegatów. Nie chcemy, aby Grzegorz Grzeszkowiak otrzymał wotum zaufania na kolejny rok. Chcemy dać do zrozumienia zarządowi, radzie nadzorczej, że zakład nie jest nam obojętny, że nie chcemy naszej „mleczarni” stracić - informował na kilka dni przed walnym jeden z rolników z gm. Gostyń.

Mówił też o informacjach o kolejnych zatrzymaniach przez funkcjonariuszy komendy wojewódzkiej policji. Mieli zakuć kajdankami nowych rolników, członków rady nadzorczej i pracownika administracji.

- Mamy sporą grupę ludzi zwołaną, akcję ogłosiliśmy na portalu społecznościowym. Ludzie aż huczą, bo nie mogli uwierzyć, że rolnik z naszej wsi został zatrzymany - mówił rolnik.

Czego udziałowcy oczekiwali po spotkaniu przed spółdzielnią w dniu walnego zgromadzenia? - Chcemy, żeby rada nadzorcza i zarząd podały się do dymisji. Należy wymienić połowę delegatów - tłumaczył rolnik z zapałem. - Jeśli pozostanie pan Grześkowiak oraz jego „małpy i ten cyrk”, to kwestia dwóch lat i mleczarnia zostanie sprzedana - dodał.

Wylądował śmigłowiec?

Gospodarz z gm. Gostyń informował też o tym, że prawdopodobnie prezes spółdzielni mleczarskiej rozmawia z zarządzającym firmą Mlekpolu o rzekomej sprzedaży zakładu. - To było kilka dni temu. Prezes Mlekpolu lądował na łąkach na tyłach ulicy Wrocławskiej, gdzie spółdzielnia ma swoje ujęcie wody - tyle wiem, na 1000 procent - mówił rolnik.

Zapowiadał się duży przewrót...

 Pierwsze wątpliwości, co do realizacji tej akcji przez rolników pojawiły się jednak po tym, jak zaczęliśmy sprawdzać portal społecznościowy, na którym miała pojawić się informacja o proteście. Coraz bliżej było do dnia walnego zgromadzenia, ale o akcji wiadomości nie było wcale.

            Prokuratura Okręgowa w Poznaniu oraz prezes Grzegorz Grzeszkowiak nie potwierdzili kolejnych zatrzymań w zakładzie, od czasu tych z 14 lipca. Nie potwierdził też spotkania z prezesem spółdzielni czy zakładu, zajmującego się wytwarzaniem produktów mlecznych, ani Mlekpolu ani żadnego innego. - Nikt nie ma zamiaru sprzedać spółdzielni mleczarskiej. Plotkami nie powinniśmy się zajmować, szkoda czasu - powiedział prezes spółdzielni.

Rolnicy zawiedli?

            Czwartek, 30 lipca. Dzień walnego zgromadzenia delegatów gostyńskiej spółdzielni. Kilkanaście godzin wcześniej rolnik, który organizował akcję protestacyjną informował media, że zainteresowani będą „czuwać” od początku. A tymczasem dookoła zakładu panował spokój. Jak się okazało, na 75 delegatów przyjechała grupa nieco większa niż połowa - 47 (gdyby było ich mniej, zebranie nie mogłoby się odbyć w ogóle). Czy afera mleczna nie miała wpływu na udzielone wotum zaufania? Rolnicy nie mieli odwagi zagłosować przeciw? - Mieliśmy odwagę, ale rolnicy nie przyjechali, nie stanęli na wysokości zadania - wyjaśnił rolnik z gm. Krobia.

Z organizatorem rzekomego "przewrotu" próbowaliśmy się stonktatować, ale po "walnym" nie odbierał telefonu, 

 

Więcej w bieżącym numerze „Życia Gostynia”

 

Przypomnijmy, 14 lipca policja wojewódzka zatrzymała kolejnych 11 osób: 6 rolników (dostawców mleka), wśród których jest członek rady nadzorczej oraz 5 kierowców, z zastrzeżeniem, że w chwili zatrzymania tylko jedna z tych osób nadal była zatrudniona w Spółdzielni Mleczarskiej.  Aktualnie w śledztwie zarzuty stawiane są łącznie 23 osobom. Jeden z zatrzymanych przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, pozostali nie przyznali się do przestępstwa, niemniej jednak z część z nich złożyła wyjaśniania w sprawie i te podlegają aktualne procesowej weryfikacji. Postępowanie nadal się toczy i nie są wykluczone kolejne zatrzymania.

Osoby zatrzymane usłyszeli zarzuty popełnienia w latach 2000-2020, na szkodę spółdzielni j i nieustalonych dotychczas rolników, oszustw na łączną kwotę ponad 2,1 mln złotych, popełnianych w ramach współdziałania dostawców mleka i kierowców, z racji wprowadzania przedstawicieli spółdzielni w błąd, co do ilości sprzedawanego przez tych dostawców mleka. Jeden z zatrzymanych przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, pozostali nie przyznali się do przestępstwa, niemniej jednak z część z nich złożyła wyjaśniania w sprawie i te podlegają aktualne procesowej weryfikacji.

Za czyny, w zależności od wysokości wyrządzonej przez nich szkody, a nadto przy przyjęciu, ze ci uczynili sobie  z popełniania przestępstwa stałe źródło dochodu, grozi kara od do 12-15 lat pozbawienia wolności (nie tylko chodzi oszustwo art. 286 KK, ale też przywłaszczenie mienia znacznej wartości i uczynienie sobie źródła stałego dochodu z działań na szkodę spółdzielni).

Wobec zatrzymanych zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE